Archiwum-2008



28.02.2008
Tak, tak, wiem.. że dawno już nie pisałam, nie umieszczałam żadnych nowych fotek ani znaku życia nie dawałam. Życie jednak toczymy skupieni na bieżących sprawach, a na przyjemności wciąż czasu brakowało: a to szkoła, a to praca, a to jakiś nieplanowany wyjazd. Zanim się zorientowaliśmy rozpoczął się luty, a teraz już nawet już lada dzień rozpocznie się marzec. Może to jednak dobrze być tak zajętym: teraz, gdy zacznie się wiosna w marcu, będzie już coraz cieplej i coraz przyjemniej i na dworzu i w serduchu.

Tymczasem u nas luty obfitował w wydarzenia:
Miedzy innymi otrzymaliśmy nowe Arkeshowe i Arantowe fotki:

Arkesh

wyżeł niemiecki, spinone italiano wyżeł niemiecki, spinone italiano wyżeł niemiecki, spinone italiano

Strasznie jest to miłe, iż mimo upływu czasu ( w końcu dzieciaki mają już prawie 2 lata)
i Arek i Rafał pozostają z nami wciąż w kontakcie, a dzięki Arkowi i jego mamie, może będziemy mogli zobaczyć w wakacje Arkesha – Aresa i Arante na żywo.

Kolejną niezwykle miłą niespodzianka było spotkanie z Iwoną i jej śliczną Dumką. Chwilowy nawrót pięknej pogody spowodował, że całe niemal trzy dni wizyty Iwony u nas spędziłyśmy na spacerach i wyprawach z naszymi psami. Dzięki temu mogłyśmy zobaczyć ogromny klucz wracających gęsi, nasze psy wytropiły bobry, sarny i kuropatwy . Szczególnie zabawnym momentem była zmiana koloru moich włosów na dość niespotykana czerwień.

Jak by było mało „polnych” wrażeń dość niespodziewanie na kolejny wypad zaprosiła nas Ania. Pełni niepewności, jak nauka idzie małej podopiecznej Ani, pojechaliśmy na „wywiadówkę”. Oczywiście dzień nie należał do najcieplejszych, nawrót zimy spowodował, że chodzenie po polach było dość dotkliwe. Z pewnością wieka przyjemnością była możliwość zobaczenia jak pracuje w polu nasz Azis, która również znalazła się w szkole dla przyszłych psów polujących.

Azis

wyżeł niemiecki, spinone italiano wyżeł niemiecki, spinone italiano wyżeł niemiecki, spinone italiano

Zahra

wyżeł niemiecki, spinone italiano wyżeł niemiecki, spinone italiano wyżeł niemiecki, spinone italiano

Rozpoczęliśmy także nowy sezon wystawowy – wystawą w Bydgoszczy, mając w pamięci jak szczęśliwa okazała się dla nas ta wystawa w zeszłym roku, gdzie Amo, jako szczeniak zdobył BIS-a Szczeniąt. Długo się nie zastanawialiśmy i zgłosiliśmy Aghrulkę i Amo.
Muszę jednak przyznać, że wróciłam z wystawy lekko w „średnim nastroju”: zmarznięta po najmniejsze kostki, bowiem ring dla wyżłów i seterów usytuowany był na wolnym powietrzu. Pech chciał, że akurat wtedy zima znów dała o sobie znać: wszyscy ludzie poubierani bardzo szczelnie, wraz z psami przydeptując z nogi na nogę zarzekali się, że następną wystawę bydgoską sobie darują. Ja zresztą postanowiłam tak samo.

Aghra

wyżeł niemiecki, spinone italiano wyżeł niemiecki, spinone italiano wyżeł niemiecki, spinone italiano

Na szczęście nasze zgłoszone wyżlaczki pięknie się prezentowały i oba przywiozły bardzo dobre noty z wystawy. Grunia uzyskała swoje pierwsze CWC i wywalczyła sobie tytuł Najlepszej Dorosłej suki w Rasie, a jej rywalka :użytkowa Afra to prawdziwa pięknotka, więc dodatkowo jesteśmy bardzo zadowoleni. Tu chciałabym bardzo serdecznie podziękować Panu Lisiakowi – właścicielowi Afry za wspaniałe fotki moich psów, oraz pogratulować wspaniałej towarzyszki polowań. No i oczywiście nie mogło zabraknąć Gosi ze swoimi pięknotkami Arek i Jasminka też się pięknie jak zawsze zaprezentowały. Poznaliśmy też Urse i jej dereszowatą Alilke East Point.

Afra

wyżeł niemiecki, spinone italiano

Jazzy

wyżeł niemiecki, spinone italiano

Amadeusz

wyżeł niemiecki, spinone italiano

Tydzień następny przyniósł nam STRASZNIE dużo atrakcji:
W poniedziałek , wczesną porą razem z Waldkiem wyjechaliśmy na Litwę do Wilna, mały romantyczny wyjazd połączony z obowiązkami. Mimo niesprzyjającej pogody: mglistej i deszczowej, wypad był wspaniały. A ja romantycznym polecam wieczorne spacerki po wileńskiej starówce.

Gdy wróciłam do domu okazało się, że nagle ujawniała się utajona dotąd cieczka Czamusi, więc wnet pojechaliśmy do weterynarza, po badaniach i oględzinach zapadła decyzja, w sobotę będzie najkorzystniejszy termin krycia. Amo tylko nam potwierdził w domu słuszność rychłego wyjazdu do Czech, pilnowaniem drzwi za którymi kryła się Czama.
W sobotę nad ranem wyjechaliśmy więc zapakowani prawie po sufit naszego auta, bagażnik okupowały Amo i Adora. Czamusia tym razem podróżowała wygodnie- na tylnim siedzeniu samochodu razem ze mną. Kierując się na południe udaliśmy się do Czech.
U Ludka zostaliśmy ponownie fantastycznie przyjęci: rodzina Mullerów to ludzie o ogromnej życzliwości dla wszystkich: i dla ludzi i dla psów, a ich hodowla ze Stipek słynie z psów zdrowych, mocnych i użytkowych. Tutaj się pochwalę, że zanim doszło do randki Czamy z Atamanem, pokazaliśmy Ludkowi nasze wyrośnięte smoki z pierwszego miotu; i mimo, iż Ludek oceniał już oba psy na wystawie, mile zaskoczony był wyglądem obu psów. I Amo i Adora wybiegały się po długiej podróży i zadowolone pozowały do sesji fotograficznej. Działo się to jednak do czasu gdy Amo odkrył i wywąchał spacerujące bażanty .
Dawno się tak nie ubawiłam, jak wtedy gdy patrzyłam na biedaka skonsternowanego, którego z bażantów ma wystawić.

Randka Czamusi przebiegała pomyślnie, Czamulka uwodziła zapaszkami Atamana, zresztą bardzo owocnie, czekamy teraz z niecierpliwością na rezultaty tej randki. Psy się sobie nawzajem podobały, więc rezultaty musza być!!!

Wieczór spędziliśmy przy wielu tematach do rozmów i opowiadań, podczas gdy psy nasze szalone odpoczywały po długiej podróży i mocnych emocjach. Dziękuję za piękne i profesjonalnie wykonane zdjęcia Honzikowi – Janowi Stoklasie.

Dnia następnego przywitało nas mocno świecące słoneczko, towarzyszyło nam całą drogę do Leszna, gdzie na wystawie Championów, miały wystąpić Amo i Adora. „Dzieciaki” przebojowo się pokazały, elegancko się zachowywały i wywalczyły sobie najważniejsze tytuły Najlepszy Dorosły Pies i suka w Rasie, Amo zaś dostał także tytuł Najlepszy Pies w Rasie. Grupa VII oceniana była przez Petera Bayersdorfa.

…tu już kończyć będę opowiadanie – relacjonowanie. Podziękować jeszcze bym chciała p. Lisiakowi za fotki z Lesznowskiego ringu, jego córce i Bartoszowi za pomoc przy wystawianiu Adory.

5.01.2008
Mimo zimna i niepogody rok zaczął się nam fantastycznie-sylwestrowa noc spędziliśmy w miłym towarzystwie w Gdańsku u przyjaciół- u Sylwii i Marcina, właścicieli dwóch haszczaków - Lupa i Drago. Zdjęć niestety nie posiadamy żadnych- w głowach naszych bowiem brakowało już miejsca na nowe pomysły, tyle rzeczy się działo, że żadne z nas nie pomyślało by coś fotografować- ani ja ani Waldek. A szkoda, bo pluszowy niedźwiadek Drago i niesamowite sztuczne ognie warte były uwiecznienia.

Po powrocie do domu, troszeczkę sobie to odbiłam na samotnym spacerku z Amo. Udało mi się nawet „cyknąć” kilka pozowanych fotek:

Teraz chciałabym bardzo gorąco podziękować wszystkim przyjaciołom z Polski i świata za przemiłe życzenia świąteczne i noworoczne, oraz za cudowne kartki, które od Was otrzymałam!!
A ponieważ pięknymi rzeczami należy się dzielić, ja dzielę się z Wami owymi Kartkami:


powrót


Joanna i Tomasz Brygier

lutinka@gmail.com
tel. 604-542-627

tomasz-brygier@wp.pl
tel. 0 608-083-511

95-039 Sokolniki - Las, ul. Łódzka 5
© Theogonia Black. Wszelkie prawa zastrzeżone. Projekt i wykonanie: Flat Face Studio.